26 stycznia 1919 roku kobiety po raz pierwszy udały się do urn wyborczych, jako pełnoprawne obywatelki II Rzeczypospolitej. Zaledwie kilkanaście dni później pierwsze parlamentarzystki zasiadły w ławach poselskich. W ówczesnej Europie nie było to oczywiste. na nowe grupy społeczne (obniżenie wieku dającego prawo do głosowania, przyznanie praw wyborczych kobietom). MIKOŁAJ CZEŚNIK, RAFAŁ MIŚT A, MART A ŻERKOWSKA-BALAS Była to ochrona praw kobiet i zwieńczenie kilkudziesięciu lat walki z udziałem całych ich pokoleń. Ta ważna poprawka do konstytucji USA sprawiła, że do głosowania uprawnionych było wówczas około 27 milionów kobiet, co stanowi największe w historii zrównanie praw obywatelskich w Stanach Zjednoczonych. spektywy integracji jest oczywiste, ż e przyznanie praw wyborczych na poziomie lokalnym powinno mie ć swoje ź ród ł o w pobycie, a nie w oby- watelstwie«” (Pudzianowska 2014, s.100). 6. Zwolenniczki równouprawnienia, które walczyły o przyznanie kobietom praw wyborczych. 7. Ideologia, zgodnie z którą interes narodu jest najważniejszy i należy mu podporządkować interesy jednostek, grup i spoleczności 8. Nazwisko prezydenta Francji, który pod koniec XIX w. zginął w zamachu w Lyonic przeprowadzonym przez kata kata semoga dilancarkan sampai hari h. Historia: 1 Interes: 1 Kobieta: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 Korzyść: 1 Matka: 1 Mężczyzna: 1 2 3 Mizoginia: 1 2 Naród: 1 2 Nauczycielka: 1 2 Nauka: 1 Obcy: 1 Obywatel: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 Okręt: 1 Państwo: 1 2 3 4 Podstęp: 1 Polityka: 1 2 3 Polska: 1 2 Poświęcenie: 1 Pozycja społeczna: 1 2 Praca: 1 Prawo: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 Przemiana: 1 2 Religia: 1 Robotnik: 1 Rozum: 1 Siła: 1 Walka: 1 2 3 4 5 Władza: 1 2 3 Wolność: 1 Współpraca: 1 2 Poprawiono błędy źródła: równouprawienie> równouprawnienie; zastososowania > zastosowania; weredykt > werdykt; Danver > Denver; zwrosła > wzrosła; nie nie ma > nie ma; uchwała również > uchwaliła również; alwiem > albowiem; społoczeństwo > społeczeństwo; nie jeszcze dość silnego zainteresowania > nie ma jeszcze (…); z tych pięciu zostali wybrani jako posłowie > z tych pięciu zostało wybranych (…); one podobne demonstrowanie nie uważają za odpowiednie > one podobnego demonstrowania nie uważają (…); Obawa (…), że wyborczynie nie wzmocnią wpływy kleru i reakcji > Obawa (…), że wyborczynie wzmocnią wpływy (…); zabraniach > zebraniach. Uwspółcześnienia: * pisownia wielką i małą literą, np.: angielki > Angielki; amerykanki > Amerykanki; niemki > Niemki; polki > Polki; * pisownia łączna i rozdzielna, np.: wogóle > w ogóle; odrazu > od razu; któryby > który by; z pod > spod; przedewszystkiem > przede wszystkim; Nowo-Zelandja > Nowa Zelandia; socjal-demokratki > socjaldemokratki; * pisownia joty, np.: hegemonja > hegemonia; memorjał > memoriał; historja > historia; Anglja > Anglia; Finlandja > Finlandia; ewangielję > ewangelię; * pisownia skrótów: D-r > dr; i t. p. > itp.; t. zw. > tzw.; p. t. > pt.; * inne zmiany pisowni i drobne zmiany leksykalne, w tym nazw własnych, np.: zwycięztwo > zwycięstwo; męzki > męski; przewódcy > przywódcy; upakarzające > upokarzające; uspakajająco > uspokajająco; napój alkoholiczny > napój alkoholowy; burżuazek > burżujek; odzywu > odzewu; finlandzki > fiński; finlandki > Finki; Seneka Fall > Seneca Falls; Kanzas > Kansas; Jowa > Iowa; New York > Nowy Jork; 4-ch > czterech; * fleksja, np.: tem > tym; takiem > takim; tajnem > tajnym; jakiemi > jakimi; klerykali > klerykałowie; należyć > należeć; płci obojej > płci obojga; * składnia, np.: jest rozstrzygniętą, wchłoniętą > jest rozstrzygnięta, wchłonięta; nieuzasadnionym jest lęk > nieuzasadniony jest lęk; podpisów na petycję > podpisów pod petycją; Liczebniki określające niewielkie liczby zapisano słownie. Uwspółcześniono interpunkcję zgodnie z obowiązującymi zasadami. Wyborcze prawa kobiet 1Niedawno przeżyty okres wyborczy i rozpoczęte prace Dumy[1] zwracają uwagę powszechną ku wielkim zagadnieniom przedstawicielstwa narodowego. Dziś bowiem w sercach ogółu rozbudziło się żywiołowo pragnienie niezbędnych reform, wiodących do zapewnienia wszystkim warstwom społecznym możności obrony swoich interesów i wpływu na ustanawianie praw. 2Tej możności i tego prawa dziś najzupełniej pozbawione są u nas kobiety. Naród, Kobieta, Mężczyzna, Nauczycielka, Wolność, Władza, ObywatelMimo bardzo wymownych dowodzeń, że sprawa kobieca właściwie nie istnieje — jest rozstrzygnięta, wchłonięta w ogólną sprawę wolnościową — to jednak dni wyborów unaoczniły jaskrawo kobietom istnienie podległości płci. 3Prąd ogólnego ożywienia, który bieg spraw codziennych przerwał, skierowując wszystkich ku urnom wyborczym, kobiety jedne pominął, jak gdyby one nie przynależały do grona obywateli kraju, nie przynależały do swego narodu. Upokarzające piętno podległości w tych dniach też paliło dusze kobiet z siłą spotęgowaną. Najofiarniejsze współpracowniczki dobra ogólnego, najgorliwsze krzewicielki oświaty, którym tylu analfabetów zawdzięcza swoje uświadomienie polityczne i według ich wskazówek spieszy głosować — one same ujrzały się prawa tego pozbawione. Matka, Obywatel, PrawoMatki-wychowawczynie przeżywały twarde upokorzenie, gdy na zapytanie maleńkich synków przyznawać musiały, że one — ich życiodawczynie, twórczynie ich dusz dziecięcych, są jednakże ludźmi bez praw! 4Dość powszechnie prawa wyborcze są poczytywane u nas za najradykalniejszy z postulatów równouprawnienia i to nie tylko przez mężczyzn, ale i wiele kobiet. Zdaniem ich prawa wyborcze to ostateczne, niemal zbędne uzupełnienie, to jakby kopuła gmachu wolności. 5Nie brak i takich, którzy dowodzą z przekonaniem, że „kobiety nigdzie dotąd nie głosują, a obecne u nas żądania praw wyborczych przez kobiety są chwilową zachcianką, objawem nadzwyczajnych czasów”. 6Wobec takiego nieuświadomienia wydaje się konieczne przedstawić w ogólniejszym zarysie usiłowania, jakie w różnych krajach kobiety czyniły i czynią dla pozyskania praw wyborczych, a także i rezultaty, jakie przez nie uzyskały. 7Mistrzyni życia — praktyka doświadczenia, stała się bowiem najlepszym sprawdzianem i wykazała, jak nieuzasadniony jest lęk na pozór tylko groźnego „nowatorstwa” przyznawania kobietom praw wyborczych. Pierwsze zaczątki ruchu 8Prawo, Pozycja społeczna, Kobieta, Obywatel, Przemiana, WspółpracaWażnym przełomowym momentem dla obywatelskich praw kobiety bywają okresy, kiedy prawo wyborcze z przywileju opartego na cenzusie urodzenia czy majątku rozszerza się lub zamienia na prawo człowieka. 9O ile przemiana taka jest radykalniejsza i dokonana pod silnym prężeniem opinii ku ogólnej swobodzie, tym żywiej odczuwają swoje pokrzywdzenie kobiety, które po wspólnych walkach i wspólnych nadziejach widzą się odsądzone od swobód i korzyści zdobytych wspólnymi ofiarami i trudem. 10Tłumaczy to żądanie praw wyborczych przez Amerykanki już przy układaniu konstytucji Stanów w 1787 r., a przez Francuzki podczas wielkiej rewolucji w 1789 r. Po tych pierwszych wystąpieniach kobiet zaległa długa cisza — dopiero po latach na wezwanie wielkiego serca Beecher Stowe[2] rozwinęły Amerykanki gorliwe współdziałanie dla wyzwolenia Murzynów, wiedzione altruizmem kobiecym, wysubtelnionym jeszcze przez ból własnej podległości. Najśmielej pogarnęły się do tej humanitarnej pracy wyznawczynie sekty kwakrów[3], gdyż ta stawia na równi kobiety z mężczyznami. Ukazywanie się na mównicach publicznych tych pierwszych apostołek zniesienia niewolnictwa ściągało na nie oszczerstwa, prześladowania i wyklinania z kazalnic przez duchownych sekt innych, mniej liberalnych. 11Wśród współtowarzyszy pracy i sojuszników idei chętnie przyznawano kobietom zasługę niesionego pożytku, jednakże musiały one ciężko walczyć o prawo przemawiania na zebraniach, o wybór i wybieralność na delegowane. Bywały nawet z tego powodu burzliwe zajścia, aż do rozbicia zjazdu całej partii. 12Wówczas to wybitne rzeczniczki walki o wyzwolenie Murzynów pojęły konieczność rozpoczęcia akcji, aby zdobyć równouprawnienie dla swej płci. I po raz pierwszy w r. 1848 zostało zwołane dla tej sprawy, w Seneca Falls, przez Cady Stanton i Lukrecję Mott zgromadzenie 100 osób, które jednomyślnie podpisały rezolucję żądającą między innymi „dla kobiet prawa wyboru przedstawicieli rządu”. 13Z dzisiejszego odnoszenia się do każdego radykalniejszego wystąpienia kobiet wnosić można, jaką skalę szyderstw i oburzenia wówczas rezolucja ta wywołała. Mniej odważne osoby zaczęły też cofać swoje podpisy, co nie przeszkodziło ruchowi rozwijać się dalej dość szybko. Już we dwa lata odbył się zjazd wybitnych rzeczniczek i rzeczników sprawy, który postanowił utworzenie stałego Komitetu w Bostonie, z obowiązkiem zwoływania corocznie podobnych zjazdów w różnych miastach. Prace organizacyjne 14Kobieta, Prawo, Obywatel, Walka, PracaKomitet ten rozwinął gorliwą i systematyczną działalność, wysyłając do różnych miejscowości prelegentki lub prelegentów, organizując wiece, petycje, wydawnictwa i specjalne dla praw wyborczych stowarzyszenia. Tych ostatnich powstało bardzo wiele, np. w stanie Indiana 25, w Ohio 35; łączyły się one w każdym stanie w związek, w r. 1870 było już takich związków 18; a z czasem te związki wytworzyły dwie wielkie organizacje, obecnie połączone już także w wielki Związek Amerykański Głosowania Kobiet[4]. 15Jedną z najpierwszych i najzasłużeńszych pionierek tej olbrzymiej pracy organizacyjnej była zmarła w roku zeszłym w wieku lat 86 Suzan Antony, która walce o prawa wyborcze kobiet oddała swe długie życie, pełne trudów i zasług. A walka ta okazuje się przewlekła i oporna, choć konstytucja amerykańska nie wzbrania kobietom prawa głosu, jednak dla zdobycia go Amerykanki muszą przeprowadzić odnośne prawo: albo poszczególnie w każdym stanie, albo też w formie uzupełnienia ogólnej konstytucji Stanów Zjednoczonych. 16Przeprowadzenie takiego prawa w stanach poszczególnych wymaga znacznej większości w parlamentach (składających się z Izby i Senatu), w niektórych nawet uchwały dwukrotnej, i to w dwóch po sobie idących okresach parlamentarnych. 17Następnie zaś uchwała parlamentu musi być jeszcze potwierdzona przez referendum wyborców, aby stała się prawem. Uzyskanie trzech większości przy tym zastrzeżeniu jest wielce trudne, choć łatwiejsze jeszcze od uzupełnienia konstytucji, do czego trzeba uchwały ⅔ głosów Izby Posłów i Senatu, a następnie potwierdzenia przez ¾ parlamentów poszczególnych stanów. 18Dotąd udało się Amerykankom uzyskać w różnych czasach uchwały parlamentów w stanach: Kansas, Michigan, Iowa, Nebraska, Dakota, Indiana, Minessotta, Waszyngton, Massachusetts i w Oregonie; ale w tych stanach referendum wyborców jeszcze zawiodło. Trudności ruchu i jego przeciwnicy 19W ustawicznej bowiem walce Demokratów z Republikanami sprawa wyborczych praw kobiet najpochopniej poświęcana bywa względom partyjnym i oportunistycznym kombinacjom. Obcy, Kobieta, PrawoPrzeszkodą stają się również przybysze, którzy po pięcioletnim pobycie w Ameryce zyskują prawo głosu. W najlepszym razie dla sprawy równouprawnienia obojętni, przybysze ci stanowią często żywioły wsteczne, wykolejone, więc i podatne do… sprzedaży swych głosów. 20Do kupna tychże, na szkodę równouprawnienia, znajdują się chętni nabywcy wśród przeciwników głosowania kobiet, a ci są dość potężni, by wytworzyć aż dwa „Stowarzyszenia przeciw głosowaniu kobiet”: w Bostonie liczące 9000 członków, w Nowym Jorku aż 20 000. Przeciwnikami tymi są wielcy producenci i handlujący napojami alkoholowymi, cała armia szynkarzy, szulerzy, pijacy, amatorzy hulanek, wreszcie właściciele lupanarów[5], ich liczni pośrednicy. Przeciwko nim bowiem istotnie zwracają się przede wszystkim kobiety-wyborczynie i prawodawczynie, ich interesom zagrażają one poważnie. Uzewnętrznia się to wszędzie, gdzie tylko już prawa uzyskały, mianowicie: prawo głosu w kwestiach poddawanych decyzji obywateli opodatkowanych w stanach: Montany, Luizjany i Nowego Jorku, a pełne prawa wyborcze czynne i bierne w czterech stanach: Wyomingu (1868), Utah (1870), Colorado (1893), Idaho (1896), a także obecnie już we wszystkich Stanach Zjednoczonych Australii[6]. Wyniki praw wyborczych 21Wyniki otrzymane w Stanach Zjednoczonych tak Ameryki, jak i Australii są niezmiernie podobne, jak to uwidocznia zestawienie faktów i świadectw mężów stanu. 22John Kingman, członek Najwyższego Sądu Stanów Zjednoczonych Ameryki, pisze w raporcie urzędowym w 1872 r.: 23„Gdy sądy przysięgłych składają[7] tylko mężczyźni, trybunały pozostają bezsilne, bo nie mogą osiągnąć ścisłego zastosowania praw o pijaństwie, szulerstwie, rozpuście; udział kobiet w gronie sędziów przysięgłych poprawia stan rzeczy. Wywiązują się one bardzo dobrze ze swego zadania, śledzą uważnie procedurę i dokumenty, mniej ulegają wpływom postronnym i względom utylitarnym, okazują się sumienniejsze. Nie było też przykładu, aby werdykt wydany z udziałem kobiet uległ kasacji. Nie ściągnęły one na siebie nienawiści i lekceważenia tłumu, przeciwnie, porządek i powaga sali sądowej wzrastała w ich obecności, a wymiar sprawiedliwości stawał się szybszy”. 24Odezwa parlamentu Wyomingu, po 25-letnim doświadczeniu wydana w 1894 r., wyraża radę, „aby każde cywilizowane państwo bezzwłocznie przyznało kobietom prawo głosowania”, i stwierdza, że „wykonywanie prawa głosowania przez kobiety nie przyniosło w Wyomingu żadnych złych rezultatów, przeciwnie, pod wielu względami stało się bardzo korzystne, przyczyniło do wyplenienia zbrodni i nędzy, bez uciekania się do środków gwałtownych, a także do spokojnych i porządnych wyborów”. 25Istotnie w Wyomingu liczba przestępców pozostaje od lat wciąż jednaka, choć ludność wzrosła o 127%, a w innych stanach Ameryki przestępczość podniosła się o 40%. 26Podobną radę dał również parlament Colorado w 1899 r., w pięć lat po zaprowadzeniu reformy w odezwie swej powiada: „Zważywszy, że kobiety wykonywały prawa wyborcze z tym samym wynikiem co mężczyźni, że na urzędy publiczne od czasu udziału kobiet dostawali się ludzie bardziej odpowiedni, że system wyborczy został ulepszony, prawodawstwo udoskonalone, a ogólne wykształcenie podniesione, że świadomość odpowiedzialności politycznej rozwinęła się silniej dzięki ich wpływowi — postanawia Izba Niższa, by wobec tych rezultatów polecić wszystkim Stanom i Terytoriom Unii wprowadzenie politycznego zrównania kobiet jako jeden ze środków ułatwiających zapanowanie wyższego i lepszego porządku”. 27Niezbyt przychylny reformie minister Pember Reeves w książce swojej O wyborczych prawach kobiet w Australii, zaznacza, że kobiety niewiele przyczyniły się do sukcesów partii postępowej, jednak przyznaje, iż „pod żadnym względem nie stanęły im na przeszkodzie”, a w końcu dodać musiał, iż „po uzyskaniu praw, kobiety jęły[8] zgłębiać sprawy publiczne i okazywać zainteresowanie ogólnopaństwowymi sprawami, jakiego by nikt przedtem nie przypuszczał”. 28W duchu podobnym wypowiedział się i sir E. Barton, prezes ministrów Stanów Zjednoczonych Australii, początkowo także przeciwnik równouprawnienia. Przyznał on, że „owocne następstwa tej reformy uczyniły go jej zwolennikiem, a opłakane skutki, jakich oczekiwano z rozszerzenia praw wyborczych na kobiety, nie sprawdziły się”. 29Reforma wyborcza pozyskała w Nowej Zelandii i gorętszych rzeczników: robotnik — prezes ministrów Seddon, wypowiada następującą opinię: 30„Kobieta, Prawo, Obywatel, Religia, RozumKobiety okazały żywe zainteresowanie sprawami publicznymi, przebieg wyborów przy ich uczestnictwie był spokojniejszy. Głosowanie kobiet nie spowodowało ani zakłócenia spokoju rodzin, ani zatargów małżeńskich. Nie sprawdziła się też obawa, iż wyborczynie ulegać będą wpływom klerykalnym, dwa razy już kobiety przyczyniły się do ponownego wyboru liberalnego ministerium, nigdzie też nie uwydatniło się opanowanie głosów kobiecych przez duchowieństwo, czy to katolickie, czy protestanckie. W Stanach Australii 65% ludności stanowią protestanci”. 31Tak w Ameryce, jak w Australii wyborczynie gorliwie spożytkowują swoje prawa, w Wyomingu głosują niemal wszystkie, w Colorado liczba głosujących kobiet wzrosła w ciągu lat czterech z 45 720 do 80 943, w Nowej Zelandii z 90 290 do 119 550 w ciągu lat sześciu. W ogóle niewiele kobiet stosunkowo oddaje się wyłącznie polityce, jak również nie okazują chciwości na urzędy, rzadko też dążą do zdobywania władzy i stanowisk. W Ameryce jednak są czynniejsze w tym kierunku niż w Australii, szczególniej w Colorado wyrobiła się pewna liczba wytrawnych agitatorek, a więcej jeszcze mówczyń wybitnych i zdolnych dziennikarek politycznych. 32Podczas ostatnich wyborów wszystkie partie postawiły tam kandydatury kobiece, wybrane zostały Mrs. Evangeline Hearts, i Mrs. Alice Ruble, a do parlamentu Utah Mrs. Elżbieta Cohen. 33Jak wykazuje doświadczenie, udział kobiet w życiu politycznym, nawet tam gdzie szaleje zawiść partyjna i szerzy przekupstwo, nakłada pewien hamulec, wpływa uspokajająco, zmusza do oględności, choć naturalnie nie może od razu zmienić gruntownie ani stosunków, ani jaźni ludzkich. Nie było też nigdzie przykładu procesu lub w inny sposób uwidocznionego udziału kobiet w oszustwach wyborczych. Odznaczają się one również rozwagą i rzeczowym sądem w sprawach administracyjnych, partyjność bywa im zarzucana tylko czasem w sprawach narodowych. Powszechnie jednak obserwowano, iż dopuszczenie wyborczyń do głosu nie wpływa wybitnie na ustosunkowanie partii. 34Kobieta, Polityka, Obywatel, Przemiana, Prawo, PaństwoOdrębność dążeń kobiecych zarysowuje się w prawach, które popierają, i w programach prac polecanych nadal kandydatom swoim. W Ameryce i Australii kobiety usilnie korzystały z pozyskanych praw, by ograniczać alkoholizm, zamykać domy rozpusty, podnosić wiek ochrony dziewczyny wobec zamachu na jej cześć z 13 do 17 lat, karać stręczycielstwo i handel żywym towarem, ujednostajniać prawa małżonków w razie rozwodu. W Nowej Zelandii i w Colorado pozyskały dla matek władzę nad dziećmi, zastępując władzę ojcowską — rodzicielską, a także i zrównanie praw obu płci w zakresie samorządu. Drogą przepisów prawnych w Colorado i Idaho doprowadziły oznaczenie minimum płac nauczycielek, domagają się tam większych kredytów na fachowe szkoły żeńskie itp., a w Nowej Zelandii udostępniły kobietom adwokaturę. Wyrobienie polityczne kobiet wpływa drugostronnie dodatnio na spójność i rozrost organizacji kobiecych. Pod tym więc podwójnym oddziaływaniem wzrost płac kobiecych należy także do wyników dodatnich prawa głosowania kobiet. 35Bardzo dobitnie a korzystnie ujawnia się też wpływ kobiet na podniesienie szkolnictwa i urządzeń sanitarnych, szczególniej w Colorado i Idaho, gdzie kobiety są ministrami oświaty. W stolicy Colorado, Denver, zorganizowany został nowy typ sądów dla małoletnich z udziałem matek-rzeczoznawczyń, który wzbudza wielkie zainteresowanie i uznanie w kołach prawników specjalistów. 36Wszędzie również po uzyskaniu praw wyborczych przejawia się wzrost zainteresowania kobiet sprawami publicznymi i dodatni wpływ tychże na ich rozwój intelektualny i moralny. Zmniejsza się ilość analfabetek, pijaczek, przestępczyń, np. w r. 1890 w stanie Wyomingu nie było w więzieniu żadnej kobiety. Zwiększa się też liczba kobiet kształcących się wyżej, zmienia nawet ich czytelnictwo. Po otrzymaniu wyborczych praw przez kobiety w Colorado w ciągu kilku miesięcy księgarze sprzedali więcej książek z dziedziny ekonomii politycznej niż w poprzednim dziesięcioleciu. W Denver utworzyły kobiety biuro informacji politycznych dla wyborczyń zbyt zajętych, by śledzić przebieg spraw ogólnych. 37Program zalecony w roku zeszłym kandydatom przez Związek klubów kobiecych w Colorado świadczy o uwzględnianiu przez nie różnostronnych interesów, obejmował on bowiem: 381) Ustanowienie państwowego pośrednictwa pracy. 392) Prawo przeciw fałszowaniu produktów. 403) Ograniczenie podstępnej reklamy. 414) Zwiększenie budżetu administracji. 425) Bezpośrednie głosowanie. 436) Fundusz na wędrowne biblioteki. 44Program partii kobiecej stanu Victoria w Australii, zawierał znowu następujące punkty: 1) państwowe zabezpieczenie starości, 2) równą płacę za równą pracę, 3) jednolitą ochronę pracy, 3) sądy rozjemcze, 3) uregulowanie jednolite praw o prasie, patentach i wynalazkach, 4) upaństwowienie kolei, 5) powszechne ubezpieczenie na życie. 45Wobec powyższych rezultatów i opinii kompetentnych powolność rozwoju reformy w Ameryce świadczy o sile wykazanych przeszkód formalnych i zaciętości walki bynajmniej nie ideowych przeciwników. Rozwój politycznego równouprawnienia w Australii 46Stosunkowo o wiele szybszy i łatwiejszy rozwój politycznego równouprawnienia kobiet w Australii przypisać należy specjalnym warunkom tych młodych kolonii, w wyższym stopniu od Ameryki wolniejszym od więzi dawnych zakamieniałych tradycji i mniej ulegającym wpływom Europy. 47Błędne jest wszakże twierdzenie Reevesa, jakoby reforma przeprowadzona była jedynie przez mężczyzn, i nawet bez żywszego zainteresowania ze strony kobiet. Bo i w Australii wytężały one swoje usiłowania, zwoływały zgromadzenia, zakładały specjalne stowarzyszenia głosowania kobiet. 48Pierwsze z nich powstało w 1884 r. w stanie Victoria, ale dopiero gdy zawiązana została „Zjednoczona Rada Głosowania Kobiet”, wzmogły się siły i od roku 1895, już ta Rada wysyłała każdego roku petycję do parlamentu stanu, zyskując stopniowo zwolenników, aż do uzyskania praw w 1905 r. 49Wybitnymi działaczkami w stanie Victoria są miss Vida Goldstein, przewodnicząca Związku Praw Politycznych i Mrs Watson-Lister wiceprzewodnicząca Rady Narodowej Stanu. 50O rozwoju umiejętnej agitacji prowadzonej przez Nowozelandki[9] dla uzyskania praw wyborczych świadczyć mogą ich petycje opatrzone tysiącami podpisów. W r. 1888 zgromadzono tychże 10 000, a we dwa lata potem 31 872; dodać należy, iż ogólna liczba wyborczyń wynosiła 109 402, a cała dorosła ludność kobieca 159 656. W takim zestawieniu dopiero ilość zebranych podpisów zyskuje na sile i znaczeniu. W staraniach tych wybitne były zasługi miss Sheppard i pierwszej kandydatki do parlamentu, miss Spence. Prawa wyborcze otrzymały kobiety w Nowej Zelandii w 1893 r. 51W innych stanach również powstawały towarzystwa wyborczych praw kobiet i łączyły się w „Rady Narodowe”'. Obecnie już we wszystkich stanach Australii kobiety są politycznie równouprawnione. 52Po raz pierwszy w tym roku przystąpiły kobiety w Tasmanii do urn wyborczych i dzięki temu przeprowadzono uchwałę o zamknięciu szynków bez żadnego odszkodowania, kiedy poprzednio podobne wnioski przepadały kilkakrotnie. 53Polityczne prawa kobiet tak w Australii, jak w Ameryce, znalazły życzliwych rzeczników w ruchu antyalkoholowym. Widzimy wszakże, że i w tych nowych społeczeństwach ruch kobiecy musiał i musi dotąd prowadzić ciężką walkę z zaciętymi przeciwnikami. Samo jednak zestawienie charakterystyki przeciwników i sojuszników ruchu kobiecego wymownie przemawia na korzyść jego cywilizacyjnego znaczenia. EUROPA 54Kobieta, Obywatel, PrawoW obrębie Europy najwcześniej prawa wyborcze polityczne uzyskały mieszkanki wyspy Man[10] w 1880 r. i w dalekiej Islandii, ze względu jednak na wyjątkowe warunki tych wysp, nie wywarła ta reforma żadnego szerszego wpływu. 55Pierwszy też tryumf tej sprawy w Europie stanowi przyznanie w roku ubiegłym politycznych praw wyborczych kobietom w Finlandii[11]. Na niespodziewane prawie to zwycięstwo złożyły się czynniki różne jak: wyrobienie tam kobiet, przygotowanie przez nie opinii publicznej oraz współczesna wielka zasadnicza przemiana w ogólnych warunkach bytu narodu. 56Sposoby i środki działania Finek zasługują więc na baczne przestudiowanie ich przez kobiety, które pragną w swoim kraju prawa wyborcze jak najrychlej otrzymać. Ruch kobiecy w Finlandii 57należy do najmłodszych, bo zakiełkował on dopiero pod wpływem pism Fryderyki Bremer[12]. Niewątpliwie czynnikiem ułatwiającym były tam warunki samego klimatu, hamujące rozwój zmysłowości, a zniewalające do znojnego trudu. Przyczyniły się również i ciężkie warunki zewnętrzne, które przynaglały do wytężonej, usilnej pracy nad oświatą ludu. W tak twardej szkole życia zahartowane Finki potrafiły szybko rozwinąć dzielną akcję, która ogarnęła niemal błyskawicznie wszystkie warstwy społeczne, skoro tylko rozbudziło się w nich szlachetne pragnienie zerwania jarzma podległości płci. 58Rzeczniczki równouprawnienia w Finlandii nie wątpiły, że wieśniaczki, choć nie przeszły jeszcze szkoły ogólnej kultury, zrozumieją, że muszą i one zdobywać swe ludzkie prawa i od razu wraz z kulturą niosły do chat słowa budzące w kobietach poczucie godności i praw człowieka. Najwcześniej też w Finlandii zaczęto zwoływać wieśniacze wiece w sprawie kobiecej, organizować po wsiach stowarzyszenia i kółka, wędrowne kursy praktyczne i ogólnokształcące. Pod wpływem takiego oddziaływania kultura wśród fińskiego ludu szczepiła się rychlej, a samowiedza rozwijała się współcześnie wśród kobiet; zadzierzgał się węzeł zrozumienia wspólności dążeń między kobietą z inteligencji a chłopem fińskim. 59Rzeczniczka sprawy kobiecej Minna Canth[13] wstrząsała sumienie społeczne dramatem pod tytułem Żona robotnika, a współcześnie chłopski poseł wnosił do sejmu pierwszy wniosek o przyznanie prawa mężatce do własnego zarobku. 60Kobieta, Pozycja społeczna, Nauka, WspółpracaOd r. 1883 Finlandia ma już pismo sprawie kobiecej poświęcone, które utrzymuje się liczbą abonentek w podwójnym wydaniu, po fińsku i po szwedzku. Każda wartościowa broszura obca tłumaczona była spiesznie, a zima północy i zaspy śnieżne nie przeszkadzały książkom tym docierać i do chat wieśniaczych, bo w tym stoickim kraju nawet i baronowe trudnią się taką kolporterią[14]. 61W 1889 r. p. Hagman napisała broszurę o prawach wyborczych, a w okresie 1894–1896 r. sprawa ta często bywała przedmiotem rozpraw w stowarzyszeniach. Pierwsza petycja o przyznanie kobietom prawa głosu także przedstawiona została sejmowi w tymże 1896 r. 62Z inicjatywy związku „Unionen” w roku 1904 zwołany został wielki wiec, w którym przyjęły udział i socjaldemokratki. Rezolucja wiecu — wysłanie petycji o prawa wyborcze — przyjęta została jednomyślnie, zaszła tylko różnica zdań co do żądania ich na zasadzie głosowania powszechnego. Socjaldemokratki postawiły to za warunek wspólnego nadal działania, do którego jednak nie doszło, choć zjazd delegowanych dla tej sprawy w 1905 r. przyjął zasadę powszechnego głosowania. Na zjeździe tym 180 delegowanych, z różnych stron, reprezentowało już 110 000 kobiet. Tak przygotowany grunt w opinii publicznej wydał też w stanowczej chwili plon owocny, zdobyty wysiłkiem różnych partii, gdyż i socjaldemokratki, przejęte duchem niezależności, ze swej strony również gorliwie pracowały nad uzyskaniem praw obywatelskich dla swej płci. 63Agitacja była niezmiernie natężona, odbywało się po 30 wieców dla tej sprawy jednego dnia, ale ten trud i zabiegi cel swój osiągnęły, tak że nawet gubernator musiał dać opinię, iż w Finlandii kobiety są już zupełnie przygotowane do wykonywania praw wyborczych. 64W obecnej kampanii wyborczej na 200 posłów wysunięto 20 kandydatur kobiecych, które się już w próbnych głosowaniach utrzymały, niezawodnie z nich wiele utrzyma się i w ostatecznym. Wśród kandydatek są osoby zasłużone jak: p. Hagman, przełożona pierwszej szkoły średniej koedukacyjnej i jedna z twórczyń tego doniosłego dla sprawy kobiecej systemu pedagogicznego w Finlandii, p. Furuhjelm, redaktorka „Nutidu”, wiceprzewodnicząca towarzystwa „Unionen”, a także pp. Westermarck, dr Maïki Fridberg i inne. Znamiennym wyrazem dążeń kobiecych może być zbiorowy list rybaczek, które nawołują o wysłanie do sejmu jak najwięcej przedstawicielek ludu, „bo — piszą one — Kobieta, Okręt, Korzyść, Władzagdy kobieta stoi u steru, połów bywa zwykle największy”[15]. 65Program żądań, które Finki przedstawią sejmowi, obejmuje: 661. Zupełne równouprawnienie kobiet w zakresie samorządu. 672. Zniesienie męskiej opieki nad kobietą. 683. Zniesienie reglamentacji prostytucji. 694. Polepszenie stanowiska prawnego dzieci nieślubnych. 705. Reformy w zakresie wykształcenia dziewcząt. 716. Rozszerzenie prawne zakresu zarobkowania kobiet. Anglia 72Z kolei przejść nam wypada do przeglądu sprawy w tych krajach, w których kobiety walczą jeszcze o swe prawa wyborcze, oraz do tych, w których dopiero walkę rozpoczęły. Do pierwszych należy Anglia. Wprawdzie odjęcie kobietom praw wyborczych przy reformie ordynacji w 1832 r. wywołało tylko protest sporadyczny Mary Smith[16]. Z owych ograniczonych praw kobiety rzadko bowiem kiedy czyniły użytek, ale już w 1851 r. zgromadzenie demokratycznych kobiet w Sheffield wysłało petycję o prawa wyborcze dla kobiet do Izby Lordów, a od roku 1866 rozpoczęły Angielki systematyczne starania. W tym roku bowiem parlament miał obradować nad nową ordynacją wyborczą. Zasłużone przywódczynie angielskiego ruchu: Barbara Leigt-Smith-Bodichon, Jessie Boucherett i Bessie Rayner-Parker wraz Johnem Stuartem Millem utworzyły pierwszy komitet agitacyjny dla pozyskania wyborczych praw kobiet i staraniem tego komitetu cztery petycje wpłynęły na ręce Milla. Jedna o 1499 podpisach kobiet, druga od kobiet opłacających podatki, o 1605 podpisach, i dwie inne podpisywane przez mężczyzn i kobiety, każda przeszło o 3000 podpisów. 73Po uchyleniu petycji agitacja nie ustawała, wytrwała przywódczyni ruchu miss Lidia Becker założyła w 1870 r. pismo specjalne, powstały także Towarzystwa głosowania kobiet: w Londynie, Edynburgu, Manchesterze, Birmingham i Bristolu, które też dotąd stanowią główne ogniska agitacji. 74Liczba tych towarzystw z czasem wzrosła i utworzyły one „Związek Narodowy Głosowania Kobiet”, a miarę sił tej organizacji daje przykład, iż w 1872 r. zdołała już ona zorganizować wręczenie 829 petycji, o 350 093 podpisach. 75Kobieta, Obywatel, Prawo, Polityka, Walka, Państwo, PodstępPrzez szereg lat corocznie lub przy każdej okazji reform podawane były petycje, stawiane w parlamencie wnioski przez posłów, nad wyborem których kobiety gorliwie pracowały. Wnioski dochodziły do zamiany na projekty praw, ale od 1884 do 1897 r. żaden z tych nie przeszedł drugiego czytania, a gdy w r. 1897 ważną tę przeszkodę bill[17] przebył szczęśliwie, to przeciwnikom udało się nie dopuścić do trzeciego czytania, przez nadmierne przeciąganie dyskusji nad sprawą poprzedzającą i zajęcie nią czasu do końca kadencji parlamentu. 76W ogóle z reformą przyznania praw wyborczych kobietom w Anglii i w Ameryce już nie walczy się zasadniczymi argumentami, gdyż te dawno zostały pokonane przez logikę faktów. Właściwą przyczyną oporu staje się walka partyjna. Partię postępową powstrzymuje „straszak”, że kobiety wzmocnią szeregi klerykalne, a znowu partia konserwatywna tylko kokietuje kobiety, głosując za reformą wówczas, gdy ta nie ma szans utrzymania się wobec obstrukcyjnej taktyki. 77Od dawna bowiem projekty prawa głosowania kobiet zwalczane bywają wprost technicznymi sposobami. Odkłada się je z powodu żądań mnóstwa poprawek, nie dopuszcza do rozpraw przez obstrukcyjne mowy lub dyskusjami spycha z porządku dziennego itp. 78Doświadczenie Ameryki i Anglii nie wykazało też dotąd, aby ligi tworzone przez kobiety dla popierania różnych partii (w Anglii istnieje ich aż cztery, z tych trzy o postępowych zabarwieniach) przyniosły w istocie znaczniejsze poparcie dla sprawy równouprawnienia kobiet. Mylnym byłoby jednak mniemać, że czas, środki i siły zużyte na zdobywanie praw wyborczych przez Angielki zostały zmarnowane. 79Przeciwnie, nie tylko akcja ta stanowi niezbędną podwalinę do przyszłego równouprawnienia politycznego, ale przyczyniła się ona znacznie i do uzyskania praw w samorządzie, jak również do zniesienia reglamentacji prostytucji i do otrzymania ulg w zakresie praw cywilnych i małżeńskich. 80Przez długie lata Angielki tylko wiodły starania o prawa wyborcze. Po próbie Chaumette w 1848 r. we Francji sprawa ta usunięta została z porządku dziennego przez przywódczynie ruchu. Jedynie Hubertine Auclerc[18] przypominała ją rodaczkom od czasu do czasu, pismami swymi i oporem w płaceniu podatków, których nie chciała uznawać, ponieważ była pozbawiona wpływu na ich ustanawianie. 81We Włoszech, Niemczech, Holandii i Belgii nie było przez dłuższy czas mowy o wyborczych prawach kobiet, nawet przodujące w ruchu kobiecym kraje skandynawskie ociągały się z włączeniem praw wyborczych w program swych działań. Dopiero w 1884 r. w Szwecji, a w r. 1890 w Norwegii były podawane sporadycznie pierwsze petycje o wyborcze prawa kobiet. Ostatnia z nich zdołała pozyskać od razu połowę głosów, zwycięstwo znaczne, acz jeszcze nie stanowcze, bo konstytucja wymaga ⅔ głosów do uchwalenia prawa. 82W miarę osiąganych rezultatów w różnych kierunkach i wyższego stopnia wyrobienia kobiety przekonywały się, że zdobycie najsłuszniej należnych im praw do dzieci i majątku własnego posuwa się nader wolno, a usiłowania ich rozbijają się o poglądy przedstawicieli narodu, na wybór których one wpływu nie mają — nie posiadając do tego praw. 83Drugostronnie dochodzić ich poczęły wieści o pomyślniejszych wynikach osiąganych przez wyborczynie amerykańskie, to stało się nową podnietą, która w ostatnim dziesiątku ubiegłego stulecia skierowała ruch kobiecy w wielu krajach ku zdobywaniu praw wyborczych. I tak w Danii powstało towarzystwo praw wyborczych w 1889 r., w Holandii 1894 r., w Norwegii 1895 r. w Szwecji i Niemczech w 1902 r. 84Od tego też czasu potężnieje i rozpowszechnia się w ruchu kobiecym akcja zdobywania wszędzie praw wyborczych jako niezbędnego środka do przeprowadzenia równouprawnienia kobiet w kodeksie cywilnym i życiu społecznym. Ważnym przejawem tej akcji jest Liga praw wyborczych 85zapoczątkowana w 1902 r. w Ameryce „Liga Towarzystw Wyborczych Praw Kobiet”, która ukonstytuowała się w 1904 r. w Berlinie. Przystąpiło do niej osiem Towarzystw: Stanów Zjednoczonych Ameryki, stanu Victorii w Australii, Anglii, Niemiec, Szwecji, Norwegii, Danii i Holandii, oraz przedstawicielki Austrii, Szwajcarii i Węgier jako krajów nieposiadających jeszcze specjalnych związków praw wyborczych. Honorowe przewodnictwo objęła 84-letnia wówczas nestorka ruchu Suzan Antony, a czynne Chapman-Catt. 86Wszechświatowa Rada Kobiet na zjeździe w r. 1904 uchwaliła również włączenie starań o prawa wyborcze jako jedną z trzech prac obowiązujących wszystkie Rady narodowe, wchodzące w skład Rady wszechświatowej[19]. 87Do Rad narodowych wchodzą i stowarzyszenia zawodowe, a nawet filantropijne, więc konserwatywniejsze, byleby dążyły do polepszenia losu kobiet. Aby więc podobna uchwała na zjeździe walnym wszechświatowej Rady Kobiet zapaść mogła, musiała ona pierwej zapadać poważną większością głosów we wszystkich poszczególnych Radach narodowych. 88W ostatnich czasach w wielu krajach wysunięcie na porządek dzienny ogólnej reformy wyborczej znagliło Ligi, Związki kobiece i Rady narodowe do tym gorliwszej, wytężonej działalności. Szwedzki związek 89Przy tworzeniu Szwedzkiego Związku wyborczych praw kobiet wyłoniła się nowa trudność w układaniu programu. Dawniej, np. w Anglii, rozstrzygano ją formułą „na tych samych warunkach, jakie otrzymają mężczyźni”. Jednakże w Stockholmie, już na żądanie przedstawicielek partii robotniczej, ułożono program kompromisowy: „Związek uważa, iż kobiety powinny otrzymać takie same prawa, jakie otrzymają mężczyźni — będzie więc dążyć, by głosowanie powszechne przyznane mężczyznom również zostało przyznane kobietom. Gdyby jednakże okazało się możliwe uzyskanie tylko częściowego prawa głosu, Związek będzie je uważał za środek dla torowania drogi do gruntownej reformy wyborczej”. 90Wniesiony do parlamentu projekt ogólnej reformy wyborczej, oparty na powszechnym głosowaniu, usunął programowe trudności, ale w zamian wykazał inne. 91Kobieta, Prawo, Obywatel, Robotnik, Walka, Państwo, MizoginiaPrzywódca parlamentarnej frakcji socjaldemokratycznej, Brauting, odmówił delegowanym Związku kobiet włączenia do projektu ordynacji dodatku „bez różnicy płci”, dowodząc im, „że kobiety prawa wyborcze uzyskać będą mogły dopiero jako wynik ustroju socjalistycznego, a obecne ich żądanie tylko skomplikuje sprawę reformy wyborczej i może jej zaszkodzić, więc kobiety nie powinny przeszkadzać jej obecnemu przeprowadzeniu”. 92Po tej kategorycznej odmowie Szwedki rozwinęły zdwojoną gorliwość dla przeprowadzenia swych praw wyborczych i już bez udziału żadnej partii, nawet bez poparcia prasy, rozpoczęły zbieranie podpisów pod petycją do sejmu. W odezwach wzywały do usilnego zbierania podpisów, gdyż poprzednia petycja odrzucona została na zasadzie „nie ma jeszcze dość silnego zainteresowania wśród kobiet”. 93W rezultacie petycja ta zdołała zgromadzić 142 128 podpisów z różnych stron kraju, w ciągu roku, przy współpracownictwie 73 stowarzyszeń lokalnych. Rząd jednak nie zgodził się na to żądanie, zachodzi zatem wielka wątpliwość, czy prawo wyborcze kobiet zdoła wejść jako poprawka Izby do projektu prawa. W Holandii 94Związek założony przez dr Alletę Jacobs[20] musiał długo przewalczać okres ośmieszania jego dążeń, a potem taktykę milczenia, jaką go zdławić chciano, niezrażony tym przepracowywał opinię publiczną, zjednywał dla sprawy uczonych prawników i przedstawicieli partii. Trzy postępowe partie przed trzema laty wpisały do swoich programów „bez różnicy płci” i łącząc teorię z praktyką, przyjmowały kobiety na członków partii, wybierając je nawet do zarządów. Aliści nadeszła ciężka próba. Przedstawiony został Izbie projekt reformy wyborczej z pominięciem formuły „bez różnicy płci”. Wówczas przedstawicielki Związku zwróciły się do przywódcy partii socjaldemokratycznej w Izbie wyższej, dra praw Troelstra z interpelacją, dlaczego partia jego dopuściła to pominięcie i jak się ono godzi z zasadami socjalistycznymi? 95Troelstra odpowiedział, że „on i jego partia nie uznają praw wyborczych za naturalne prawo każdemu obywatelowi należne, lecz za prawo, które dopiero przyznane być musi grupom społecznym, gdy wykażą one potrzebną ku temu dojrzałość. Robotnicy dojrzałość tę już osiągnęli, o kobietach tego powiedzieć nie można. Ruch kobiecy ani rozwojem, ani wpływem nie dorównuje ruchowi robotniczemu. Jeżeliby więc obecnie przedstawiono parlamentowi wniosek o nadanie praw kobietom, to on by głosował przeciw niemu, bo kobiety ulegają wpływowi księży i udzielenie im praw wyborczych byłoby tylko wzmocnieniem reakcji”. 96Po takiej odpowiedzi zrozumialsze się staje, że Związek przez delegowane dr Alletę Jacobs i p. Rutgers-Hoitsema zwrócił się z memoriałem do królowej Wilhelminy o uwzględnienie żądań kobiecych w ordynacji wyborczej, którą kobieta — jako królowa ma podpisać. 97Królowa po upewnieniu się, iż to jest żądanie ogółu kobiet, przyrzekła, że sprawę dokładnie rozważy. 98W memoriale swoim Holenderki żądają zrównania kobiet z mężczyznami w prawach wyborczych oraz w zajmowaniu urzędów. Pragną bowiem zabezpieczyć się od tzw. królewskich nakazów, stosowanych bardzo ochotnie przez ministerium Knypera, by usuwać kobiety od różnych posad. 99Następnie domagają się Holenderki, aby w wypadkach, które podlegają odszkodowaniu, wartość pracy kobiety byt jej zapewniającej, była również brana w rachubę. Oświadczają przy tym, że chociaż nie chciałyby zostać militarystkami, jednak jeżeli prawa wyborcze mają być zależne od obowiązkowej służby państwowej, to i one są gotowe służyć państwu przez rok lub dwa, w jakiejkolwiek gałęzi służby mającej na celu „niezależność państwa i obronę jego granic”. Memoriał ten rozesłany został posłom i członkom komisji państwowej opracowującej projekt ordynacji, a komisja ta prawo wyborcze kobiet włączyła do proponowanych uzupełnień. Prawo wyborów w Belgii 100O wiele gorzej stoi sprawa wyborczych praw kobiet w Belgii, gdzie przy reformie wyborczej w 1903 r. stała się ona orężem w walce między partiami. Projekt podnieśli klerykałowie jako przeciwwagę zwalczanemu przez socjalistów systemowi głosowania pluralnego, który przy głosowaniu powszechnym zabezpiecza wyborcom z tytułu posiadania lub wykształcenia jeszcze drugi lub dwa głosy dodatkowe. Na razie socjaliści wzięli projekt pod rozwagę, lecz zawsze pod strachem owego klerykalnego wpływu przyszłych wyborczyń, nie tylko poparcia zaniechali, ale nawet skłonili przewodniczki ruchu kobiecego socjalistycznego, pp. Gatti de Gammond i Vandervelde, do cofnięcia żądań praw dla swej płci, a także do nawoływania kobiet, by poprzestały na pracy nad przeprowadzeniem powszechnego głosowania dla mężczyzn bez systemu pluralności. 101Powstrzymać wszakże ruch żywiołowy rozbudzonego poczucia należnych kobietom praw ludzkich staje się już nad siły posłusznych agitatorek oddanych partiom. Obecnie też w Brukseli zwoływane są dla tej sprawy liczne wiece z udziałem przybyłych przedstawicielek ruchu wyzwolenia kobiet z innych krajów, by opinię przygotować i ułatwić podjęcie energiczniejszej akcji. Zapóźniony ruch 102Szwajcaria i Francja dostarczają wymownych dowodów, iż równouprawnienie kobiet nie wynika jedynie z warunków ogólnego stopnia swobód, gdyż właśnie te republiki należą do krajów zapóźnionych w ruchu kobiecym. 103W Szwajcarii specjalna komisja Rady narodowej musiała długą wieść agitację, by doprowadzić do założenia w Genewie Towarzystwa Głosowania Kobiet w lutym br., które stawia sobie za zadanie dążyć przede wszystkim do uzyskania praw politycznych. 104Podobna komisja w roku bieżącym powstała i w Radzie narodowej francuskiej, a do Rady przystąpiła także Hubertine Auclerc ze swoim dawnym związkiem głosowania kobiet. Ten wzajemny zespół z Radą może nareszcie ożywić usiłowania o wyborcze prawa kobiet we Francji i mieć doniosłe znaczenie. Rząd francuski bowiem Radę narodową kobiet oficjalnie popiera, a municypalność miasta Paryża subwencjonuje jak inne stowarzyszenia. Działalność Włoszek 105Również zapóźnione są w dążeniach o swe prawa wyborcze i Włoszki, ale w ostatnich latach rozwijają i one także żywszą działalność. Według sprawozdania profesorki, dr praw Teresy Labrioli[21], na zjeździe Ligi w Kopenhadze r. 1906, ruch włoski prowadzony jest głównie przez nauczycielki i kobiety posiadające uniwersyteckie wykształcenie. Dziś już w wielu miastach utworzono lokalne stowarzyszenia, a te połączyły się w federacyjny związek praw wyborczych. 106Włoszki rozpoczęły od nieco odmiennej taktyki, opierając się brzmieniu obecnego prawodawstwa, przeprowadziły w Ankonie i w innych miastach orzeczenie sądów miejscowych uznające, że kobietom właściwie już przysługują prawa wyborcze. Orzeczenia te zostały unieważnione przez trybunał państwowy. Skłoniło to stowarzyszenia kobiece do podania petycji o przyznanie praw wyborczych, która w lutym br. znalazła w parlamencie włoskim poparcie kilku wybitnych przedstawicieli różnych partii. Na wniosek prezesa ministrów przekazano tę petycję komisji, którą dla przestudiowania kwestii ma zamianować ministerium spraw wewnętrznych. Taktyka Węgierek 107Węgierki, pod wodzą Rosiki Schwimmer i Vilmy Glücklich, z ognistym temperamentem rozwinęły agitację dla uzyskania swoich praw wyborczych podczas ostatnich wyborów. 108„Gdy zaczęto głosić ewangelię powszechnego głosowania — pisze jedna z nich — Stowarzyszenie obrony interesów kobiet zasypało miasta i miasteczka tysiącami plakat, na których widniało krótkie wezwanie: »Głosowanie dopiero jest powszechne, gdy przysługuje i kobietom!«”. 109Po tej manifestacji, która zwróciła powszechną uwagę na sprawę, Węgierki niosły chętną pomoc w biurach wyborczych, doręczaniu list i w zjednywaniu wyborców. Wytrzymywały nawet uciążliwą agitację po kawiarniach i handlach, metodę bardzo rozpowszechnioną na Węgrzech „wywoływania wyborczego nastroju”. 110A na wszystkich zebraniach przedwyborczych rozdawały odezwy o konieczności przyznania praw kobietom. Często przemawiały publicznie i niejeden przeciwnik ruchu przekonał się, że obecność kobiet dobrze wpływała na zgromadzenia, podniecając nerw i zapał, a hamując brutalne kłótnie i bójki. 111Rezultatem było, iż wielu z kandydatów najwybitniejszych, partii niezależnych, wypowiedziało się za przyznaniem praw kobietom, z tych pięciu zostało wybranych jako posłowie stolicy. 112Najtrudniej Węgierkom było pozyskać prasę — socjaldemokratyczna jawnie występowała przeciw prawom kobiet, a ogólne dziennikarstwo byłoby rade[22] zabić sprawę milczeniem. Jednakże prąd opinii publicznej wpłynął tak w końcu, że obok głosów przeciwniczek praw wyborczych kobiety, jakimi się okazały arystokratki, zaczęto zamieszczać i odezwy przychylne. 113Robotnice stojące pod wpływem partii socjaldemokratycznej pod presją nawoływań „burżujek” zdecydowały się również dopominać o prawa dla swej płci. 114Na wniosek delegowanych z Węgier na wspomnianym zjeździe Ligi w Kopenhadze postanowiono wydawanie Biuletynu, który by zawierał wiadomości o postępach ruchu i służył jako źródło informacji i wskazówek. 115Pismo zacznie wychodzić w Rotterdamie pt. „Jus Suffragii” pod redakcją Martiny Kramers, referentki „Wszechświatowej Ligi”, która również prowadzi biuro informacji uchwalone na zjeździe. Do ważnych postanowień tegoż zjazdu w Kopenhadze należy uchwała podjęcia wydawnictwa pt. Ogólny zarys rozwoju wyborczych praw kobiet, a także i orzeczenie, że „kraje nieposiadające zupełnej niezawisłości politycznej, o ile mogą udzielać praw wyborczych swoim obywatelkom, a te wytworzą związek narodowy, to związki takie mają prawo przystępować do Wszechświatowej Ligi towarzystw wyborczych praw kobiet”. Agitacja kobiet w Niemczech 116Prawo o stowarzyszeniach w Niemczech zabrania kobietom należeć do zrzeszeń i zgromadzeń politycznych, utrudnia to wielce Niemkom walkę o swe prawa. Dzięki tylko temu, że prawo to nie obowiązuje w kilku drobnych państewkach, mógł w Niemczech[23] powstać „Związek Głosowania Kobiet” — z inicjatywy Minny Cauer i dr praw Anity Augsburg; oficjalne jego siedlisko jest w Hamburgu, a właściwe centrum w Berlinie. 117W Bawarii znowu, pod przewodnictwem Iki Freudenberg[24], zorganizowały Niemki już przed półtora rokiem pomocnicze biuro wyborcze dla popierania kandydatur partii wolnomyślnej, która do swego programu włączyła „rozszerzenie praw kobiet”. Kandydatury się nie utrzymały, ale przykład ośmielił kobiety do ożywionego współdziałania przy ostatnich wyborach w różnych miastach państwa niemieckiego, do czego zachęcały je usilnie Związek Praw Wyborczych oraz Towarzystwo Reformy Wykształcenia kobiet i inne przez wiece, odezwy itp. 118W kampanii wyborczej obchodzono prawo o stowarzyszeniach w ten sposób, że przewodniczący otwierał posiedzenie i zamykał je, dając przez to możność zabrania głosu kobietom, po przemowach — ponownie otwierał zebranie. 119To zajęcie się Niemek polityką wywołała w ostatnich latach systematycznie prowadzona propaganda w tym kierunku przez Związek głosowania i Radę narodową, drogą wieców, odczytów, wydawnictw, artykułów w prasie i specjalnego dodatku tej sprawie poświęconego przy jednym z organów równouprawnienia kobiet. 120O rozbudzonym już poczuciu należnych praw obywatelskich wśród robotnic, zorganizowanych pod wpływem partii socjaldemokratycznej, świadczy rezolucja „Konferencji kobiet” w Mannheim w 1906 r. Brzmi ona: „należy postawić żądanie praw wyborczych dla kobiet i podtrzymywać je wytrwale, przy ogólnym dążeniu do wprowadzenia powszechnego prawa wyborczego”. 121Niewątpliwie ten nastrój wzrastającego zainteresowania w opinii przyczynił się w roku ubiegłym do włączenia do projektu reformy wyborczej w sejmie pruskim dodatku „bez różnicy płci” przez tak wybitnych przywódców partii socjaldemokratycznej jak Bebel, Eberhard i inni. 122Przeciwko tej reformie oparły się partie burżuazyjne, a w ich liczbie i wolnomyślna, która nie pojmowała tak poważnie owego „rozszerzenia praw” wpisanego do swego programu. Reforma wyborcza w Austrii 123Do ostatnich czasów zasada cenzusu majątkowego w Austrii dawała kobietom prerogatywy obszerniejsze niż w innych krajach, a jednak i tam obowiązuje prawo wykluczające kobiety z towarzystw politycznych. 124Z przeprowadzeniem w roku bieżącym nowej ordynacji wyborczej, na powszechnym — o ironio! — prawie głosowania opartej, nieliczna grupa straciła posiadane prerogatywy, ale też ogół kobiet praw nie uzyskał, pomimo rozwiniętej agitacji, jaką Związek Stowarzyszeń Austriackich przeprowadzał drogą wieców, odezw itp. 125Ruch kobiecy w Austrii zmagać się bowiem musi z olbrzymimi trudnościami, jakie wyradza różnorodność narodowości w państwie austriackim, wpływy klerykalne, hegemonia niemiecka, miękkość i mała podatność narodów słowiańskich do zrzeszeń w ogóle. 126Kobieta, Prawo, Poświęcenie, ObywatelNa domiar partia socjaldemokratyczna w obawie opóźnienia reformy i możliwego jej zahaczenia nie tylko że odłożyła do lepszych czasów hasło „bez różnicy płci”, ale nawet organizowała wiece robotnic, na których przeprowadzała posłuszne uchwały „nieprzeszkadzania obecnie przez niewczesne żądanie praw dla siebie”. 127Podobno na przyszłość prawa wyborcze kobiet mają się stać taranem, którym socjaldemokracja ma się dobijać ulepszeń w obecnie uzyskanej, lecz jeszcze niedoskonałej ordynacji. Działalność kobiet w Galicji 128Kobieta, Prawo, Walka, NauczycielkaPrzebieg reformy wyborczej w Austrii interesuje nas bliżej z powodu zależności od niej Galicji[25]. Dotąd przysługiwała tam właścicielkom kurii[26] dóbr wielkich prerogatywa głosowania (przez pełnomocnika) na posłów do Rady Państwa; tracąc przywilej, nie starały się one o uzyskanie prawa. Można się było jednak spodziewać, że wyborczynie innych kurii, nieposiadające dotąd praw wyborczych do Rady Państwa, usilniej starać się będą o ich uzyskanie, bo z przysługującego im dotąd ograniczonego prawa głosu, przez pełnomocnika, na wyborach do sejmu i rad miejskich, już potrafiły one czynić umiejętny użytek. Np. nauczycielki uzyskały zrównanie płac dla płci obojga, czego zachód Europy dotąd nie posiada właśnie z powodu braku praw wyborczych. W innych zakresach otrzymywały kobiety tak doraźne korzyści, jak subwencje kraju dla szkół, stowarzyszeń, a nawet i pism. Niejednokrotnie także zwoływały już wyborczynie wiece przedstawicielek różnych warstw społecznych, nie tylko dla narad nad wyborem kandydatów, ale i dla uchwalenia petycji o zniesienie warunku pełnomocnika. Petycje takie podawane były w niewielkim Lwowie o 4000 podpisów, jeszcze w 1891 r., a w Krakowie już kilkakrotnie od tego czasu. Posiadały więc Polki w Galicji pewien stopień politycznego wyrobienia i poznanie korzyści, jakie zapewniają prawa wyborcze. 129Na zjeździe kobiet polskich, zwołanym w październiku 1905 r. przez redaktorkę „Nowego Słowa” p. Turzymę[27], uchwalono petycję do Sejmu o prawa wyborcze kobiet i wysłano inicjatorkę zjazdu jako delegowaną. Potem odbyło się wieców kilka w Krakowie, na których rzeczniczkami były prócz wymienionej: pp. Bujwid, Witkowska, dr Golińska, dr Tylicka i inne, i we Lwowie, gdzie wśród partyjnych skalistości sterowały umiejętnie p. St. Wechslerowa i p. Maria Dulębianka, a nawet i w mniejszych miastach, jak w Tarnopolu, pod przewodnictwem p. Sołtysowej i p. Scherer. 130Wprawdzie na kilku wiecach socjalistycznych udało się wymownym rzeczniczkom przeprowadzać uchwały wieców „bez różnicy płci”, a na wspomnianym zjeździe kobiet w Krakowie poseł Daszyński nawoływał kobiety „organizujcie się, stańcie się siłą, a prawa otrzymacie”, potem w Radzie miejskiej krakowskiej wniósł projekt równouprawnienia płci w statucie miejskim — jednakże partia socjalistyczna w Galicji nie włączyła do swego programu wyborczych praw kobiet. 131Wybitny znów poseł narodowo-demokratycznej partii prof. Głąbiński miał nawet osobiście wieść petycję kobiet w tej sprawie do Rady Państwa, ale i jego partia o prawa kobiet się nie dopominała. 132Przyczyny, dla której agitacja kobiet o swe prawa wyborcze nie przybrała w Galicji szerszych rozmiarów, szukać należy w oddziaływaniu dwóch silnych prądów: stycznych na punkcie oddziaływania na wrażliwą w sercach kobiet polskich strunę altruizmu, olbrzymio wysubtelnioną gotowość ich do „poświęcania się”. W oddziaływaniu na kobiety zeszli się bowiem socjaliści z narodowymi demokratami! Pierwsi nawoływali podobnie jak na Zachodzie: „Nie przeszkadzajcie nam teraz, a otrzymacie prawa w lepszym ustroju społecznym, który my stworzymy”. Drudzy rozczulali przemową: „Nie poświęcajcie dobra narodu własnym interesom i swobodzie”. Odwołanie się do poświęcenia kobiet i tu nie zawiodło. 133Obecnie dochodzą wieści, tak z Austrii, jak i ze Lwowa, że kobiety organizują tam komitety, wnoszą podania o ustawy tow. wyborczych praw kobiet, odrzucane jednak przez namiestnictwa na zasadzie prawa o stowarzyszeniach politycznych, a zainteresowane wnoszą rekursy[28] do ministerium. Jest to bardzo wskazane, gdyż po reformie do Rady Państwa nadejdzie kolej na reformę ordynacji wyborczej do Sejmu Krajowego, a wnosić można, że ordynacja Rady Państwa służyć jej będzie za wzór. Polki w Galicji muszą zatem rozwinąć usiłowania wytężone, by reforma ordynacji własnego Sejmu nie zadała im nowego ciosu — pominięciem praw kobiet! Ostatnie wieści 134Obecnie wciąż dochodzą wiadomości o dalszych demonstracjach Angielek, którymi pragną one poruszyć opinię publiczną, by poprzeć bill o prawa wyborcze kobiet. 135Niezwykłą w ogóle w ruchu kobiecym formę demonstracji, a w szczególności w ruchu Angielek, podjęła „Liga Robotnic”, w skróceniu zwana „Suffragets” (głosowniczki). Liga ta pod przewodnictwem Mrs Montefiore, stojąc w bliskim związku z „Ligą Niezależnej Pracy” — jest wypływem zapału, jakim przejęły się kobiety proletariatu, gdy zrozumiały, iż prawa wyborcze stać się mogą dla nich środkiem wyzwolenia z cierpień i niedostatku najsrożej je uciskających. 136Demonstracje ich ograniczają się do zwykle praktykowanych form demonstracji ludowych, a więc pochodów ze sztandarami i odpowiednimi napisami, mów zapalnych na placach publicznych i w pobliżu parlamentu, wreszcie usiłowań wtargnięcia tam ich deputacji[29] z petycją. Ponieważ jednak demonstracje te organizują kobiety-robotnice, w obronie praw swej płci, więc płytka część prasy ośmiesza te wystąpienia, bo nie umie dopatrzyć się w nich poważnego objawu żądań swobody i należnych praw pośród, zdawałoby się chyba najmniej uświadomionej części ludności. 137Po pierwszych niespodziewanych wystąpieniach „Suffragetek” w sali parlamentu z wywieszeniem sztandaru z napisem „Głosujcie za prawami kobiet” przodowniczki ruchu kobiecego w Anglii wysłały urzędową deputację do ministra z zapewnieniem, że się one z tymi manifestacjami nie solidaryzują. Gdy jednak dalsze demonstracje robotnic przybierały wciąż szerszy charakter i opromienione zostały cierpieniem tych pionierek zapału — wówczas przodowniczki ruchu pospieszyły im wyrazić uznanie za ich ofiarność osobistą, jednak zaznaczyły, że one podobnego demonstrowania nie uważają za odpowiednie. 138A jednak — to odrębne, samoistne działanie w ruchu emancypacyjnym robotnic i kobiet z ludu przyciąga coraz więcej i kobiet z innych klas społecznych, wykazują to bowiem nazwiska wśród ostatnio tam aresztowanych. Widocznie drzemiący w duszach angielskich pociąg do ekscentryczności przemaga „tresurę” i coraz częściej „ulica” po swojemu wpływa na demokratyzację mieszkanek „salonów”! Kobieta, Prawo, Obywatel, Mężczyzna, Władza, Mizoginia, PaństwoOdrzucenie billu posła Dickensona stanowi ciekawą kartę ze stosunków parlamentarnych. Na 600 deputowanych 420 zobowiązało się podczas wyborów głosować za prawami kobiet, a jednak bill nie przeszedł! 139Jak się to stać mogło?… Wiedzą o tym kompetentne koła kobiece, gdyż z góry przewidywały, iż może się udać „mniejszości” udaremnienie projektu. 140Ogólniej wiadome jest tylko, iż prezes ministrów oświadczył, że pozostawia Izbie rozstrzygnięcie projektu billu, osobiście jest za jego przyjęciem, ponieważ pozbawienie kobiet praw wyborczych nie jest ani uzasadnione, ani politycznie słuszne. Dyskusja jednak w łonie różnych partii parlamentu wykazała jeszcze bardzo jaskrawe różnice poglądów w tej sprawie. W końcu obrady nad projektem wyborczego prawa kobiet odroczone zostały do czasu nieokreślonego, albowiem nadeszła godzina, w której posiedzenia piątkowe bywają przerywane, a rząd nie chce wyznaczyć terminu na dalszy ciąg rozpraw. Bill więc z 8 marca br. poczytywany jest obecnie za przepadły. Podobna komedia nie po raz pierwszy rozgrywa się w parlamencie angielskim. Taktyka Rosjanek 141Szczegóły o rozwiniętej agitacji Rosjanek dla swych praw wyborczych znajdą czytelnicy w innej pracy; tu pragnę przypomnieć tylko doniosły fakt, iż w roku ubiegłym zamieszczenie wyborczych praw kobiet w odpowiedzi Dumy na mowę tronową zawdzięczały kobiety stanowczości obstawania za nimi chłopskiego posła Aładina, którego najsilniej przekonać zdołały rzeczniczki sprawy. U nas 142Kobieta, Polska, Prawo, ObywatelW epoce pierwszych wieców i memoriałów w Warszawie w 1904 r. samo wspomnienie o prawach kobiet jeszcze wywoływało tłumiony śmiech, a w najlepszym wypadku dobroduszne napominanie, „jak można obniżać powagę narad w tej dziejowej chwili — wzniecaniem takiej kwestii!”. 143Podobnie odnoszono się do tej sprawy i na wielkiej demonstracji ludowej o prawo powszechnego głosowania w Krakowie 22 października 1905 r. 144Dopiero po powołaniu w Warszawie komisji do ułożenia projektu samorządu dla Królestwa Polskiego odbyły się obrady kobiet (1905 r. na wiosnę) nad kwestią uzyskania praw w tym zakresie. Współcześnie z innej inicjatywy podniesiono wniosek utworzenia „Związku Politycznego Równouprawnienia Kobiet”. 145Przebieg akcji w sprawie udziału kobiet w samorządzie będzie w odrębnej pracy przedstawiony, a Związek Politycznego Równouprawnienia Kobiet czynności swoich nie ujawnił. 146Pierwszym zatem publicznym wystąpieniem w tym okresie czasu u nas o wyborcze prawa kobiet — był głos p. Józefy Bojanowskiej[30] na pierwszym wiecu publicznym w Filharmonii w listopadzie w 1905 r. „W tej dziejowej chwili — mówiła ona — zbiorowa dusza kobiet polskich wszystkich stanów staje przed wami i domaga się uchwały wiecu: że powszechne, równe prawo obywatelskie wolny naród polski pojmuje bez różnicy płci”. 147Ten pierwszy wiec w orzeczeniach swoich włączył to żądanie, za tym przykładem poszły inne wiece, stowarzyszenia, związki i partie postępowe, które formułę wyborczą „bez różnicy płci” zaczęły wpisywać do swych ustaw i programów. 148Teoretycznie więc sprawa stanęła u nas od razu dobrze, formuła „bez różnicy płci” stała się konieczną cechą postępu, niemal przyzwoitości politycznej. Dla pracy nad wcieleniem tej zasady w czyn zorganizowany został „Polski Związek Równouprawnienia Kobiet” w grudniu 1905 r. 149Wprowadzenie stanu wojennego w Królestwie nie dozwoliło jednak związkowi w pełni rozwinąć swych czynności. 150Dopiero w maju 1906 roku odbyła się publiczna konferencja w sprawie kobiecej, na której niżej podpisana mówiła o wyborczych prawach kobiet, a zgromadzenie uchwaliło: „Wiec w sprawie kobiecej uważa za konieczne rozwinąć w tej chwili przełomu: akcję dla uzyskania powszechnego, równego prawa wyborczego bez różnicy płci, narodowości i wyznań, przy bezpośrednim i tajnym głosowaniu, szerząc ideę równouprawnienia kobiet w każdej warstwie społecznej”. 151Z osób obecnych przeszło 200 podpisało odpowiednią odezwę. Następnego dnia odbył się drugi wiec w tej samej sprawie, organizowany przez stronnictwo postępowej demokracji. Przemawiała pp. Moszczeńska i niżej podpisana: O potrzebie starań o wyborcze prawa kobiet, o drogach i środkach do tego c Przyznanie kobietom praw wyborczych – nadanie biernego oraz czynnego prawa wyborczego kobietom w Polsce. Pierwszą deklarację w tej sprawie wydał Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej premiera Ignacego Daszyńskiego w Lublinie Oficjalny dokument gwarantujący równość praw wyborczych wszystkich obywateli „bez różnicy płci” został wydany Był to Dekret o ordynacji wyborczej do Sejmu Ustawodawczego Tymczasowego Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego. Dokument został przygotowany przez rząd Jędrzeja Moraczewskiego. Zgodnie z nim wszyscy obywatele mieli czynne i bierne prawo wyborcze po ukończeniu 21 roku życia. Dzięki zdobyciu tych praw kobiety wzięły udział w wyborach do Sejmu Ustawodawczego – zarówno jako osoby biorące udział w głosowaniu, jak i w charakterze samych kandydatek. W pierwszym sejmie, który rozpoczął działalność w 1919 roku, znalazło się ostatecznie osiem posłanek: Gabriela Balicka-Iwanowska, Jadwiga Dziubińska, Irena Kosmowska, Maria Moczydłowska, Zofia Moraczewska, Anna Piasecka, Zofia Sokolnicka, Franciszka Wilczkowiakowa. Pierwszą w historii kobietą, która przemówiła w polskim sejmie była Maria Moczydłowska. Posłanki w Sejmie Ustawodawczym zasiadały w komisjach: Konstytucyjnej, Oświatowej oraz Opieki Społecznej. W partiach politycznych pełniły ważne stanowiska, np. Irena Kosmowska była w składzie Sekretariatu Klubu PSL „Wyzwolenia”, a Maria Moczydłowska pełniła funkcję sekretarza Klubu Narodowego Zjednoczenia Ludowego. W 1919 roku został założony w Warszawie Klub Polityczny Kobiet Postępowych. Wśród zgłaszanych przez tę organizację postulatów znalazło się żądanie umożliwienia kobietom dostępu do stanowisk publicznych oraz państwowych. Polska była jednym z pierwszych państw europejskich, które przyznało prawa wyborcze kobietom. Źródła: Dekret o ordynacji wyborczej do Sejmu Ustawodawczego, Dziennik Praw 1918, nr 18 poz. 46; A. Chojnowski, Kobiety i polityka w Drugiej Rzeczypospolitej. Słowo wstępne [w:] Kobieta i świat polityki w niepodległej Polsce 1918-1939, red. A. Żarnowska, A. Szwarc, Warszawa 1996; K. Kacperski, Stulecie praw wyborczych kobiet w Polsce, „Biuro Analiz Sejmowych” 2018, nr 12, 9 (dostęp: R. Chrzanowska, 100 lat temu Polski uzyskały prawa wyborcze, (dostęp: Stulecie praw kobiet. Chcemy całego życia, (dostęp: To kobieta była dla Francuzów Alegorią Wolności – w czasach rewolucji przedstawiana na niebiesko-biało-czerwonym tle, z czapką wolności na głowie. Pamiętacie obraz Delacroix? „Wolność wiodąca lud na barykady” Marianne stanowiła i stanowi symbol republiki – Profil Marianne widnieje na awersach wielu francuskich odznaczeń Legii Honorowej, Orderze Narodowym Zasługi. Jej popiersia ustawiane są w urzędach francuskich. A jak miały się do tego prawa kobiet we Francji? A no chyba nijak, skoro czynne i bierne prawo wyborcze kobiety otrzymały dopiero w 1944 roku – Dla porównania w Polsce w 1918. We Francji XIX wieku, w czasach belle époque, kobiety nie mogły podejmować pracy zarobkowej, posiadać własnych oszczędności ani dysponować pieniędzmi w jakikolwiek sposób jeśli mąż nie wyraził na to zgody. Tak naprawdę nie mogły decydować o żadnych kwestiach finansowych. Podobnie jak ich głos w sprawie wychowania dzieci był drugorzędny i mąż wcale nie musiał brać go pod uwagę. Przyjęte było, że mężczyzna może bez pytania otwierać i przeglądać korespondencję żony lub córki, nigdy natomiast odwrotnie. Kobieta, której udowodniono zdradę, mogła trafić do więzienia nawet na dwa lata. Za ten sam czyn mężczyźnie groziła co najwyżej kara grzywny w wysokości od stu do dwóch tysięcy franków. W sytuacji rozwodu prawo do opieki nad dziećmi przyznawano ojcu, chyba że ten zdecydował inaczej. Także ubiór był regulowany prawnie. Pojawienie się na ulicy kobiety w spodniach – skończyłoby się natychmiastowym aresztowaniem. Specjalne spodnie do jazdy konno lub na rowerze zostały dopuszczone do noszenia pod suknią dopiero w 1883 roku. Walka o prawa kobiet we Francji Po woli, ale jednak coraz częściej pojawiał się temat emancypacji kobiet. W 1870 roku działalność rozpoczęło stowarzyszenie na rzecz kobiet, któremu prezydował Victor Hugo. Francuskie aktywistki dążyły do tego, aby kobieta mogła stać się pełnoprawną obywatelką państwa. Domagały się dostępu do edukacji w szkołach wyższych i wolnych zawodów. Powstało wiele organizacji zrzeszających kobiety, zaczęto coraz głośniej mówić o feminizmie. Jedną z bardziej znanych postaci tego ruchu w Paryżu była Hubertine Auclert, która w 1900 utworzyła Narodową Radę Kobiet Francuskich – organizację zrzeszającą wszystkie francuskie organizacje feministyczne w celu poparcia dla prawa wyborczego dla kobiet. Hubertine Auclert 1910, źródło wikipedia Francja dopuściła kobiety do studiowania na uniwersytetach w 1863 roku. Od 1897 roku kobiety mogły być przyjmowane do Ecole des Beaux Arts, a w 1899 zezwolono im na wykonywanie zawodu adwokata. Prawo do rozporządzania swoimi zarobkami kobiety zyskały dopiero w 1907 roku, chociaż wizerunek kobiety pracującej wzbudzał przez długi czas oburzenie. Podobnie jak kobiety, które się kształciły, a nawet odnosiły sukcesy. Maria Skłodowska Curie pomimo swoich zasług pozostała w cieniu swego męża. Wspólnie otrzymana Nagroda Nobla traktowana była głównie jako sukces Pierre’a. Wyobraźcie sobie, że aż do końca 1965 roku, kobieta, która miała męża, nie mogła otworzyć własnego rachunku bankowego, podobnie podjąć pracy bez jego zgody! Źródło: Paryż, miasto sztuki i miłości w czasach belle époque, Wydawnictwo naukowe PWN, „Francuski sen” Marek Ostrowski Na początku XX wieku w niemal wszystkich państwach europejskich oraz w USA, Kanadzie i Australii kobiety nie posiadały praw wyborczych. Tymczasem od kilku dziesięcioleci w coraz większym stopniu wkraczały na rynek pracy i uzyskiwały dostęp do coraz lepszego wykształcenia oraz do uczestnictwa w życiu publicznym. 8 marca obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Kobiet. Fot. Archiwum WEM Daleko jednak było do ich pełnego równouprawnienia z mężczyznami w sferze prawa cywilnego, a zwłaszcza praw politycznych. W niektórych krajach mogły już studiować na wyższych uczelniach (np. we Francji i Szwajcarii od lat 60. i 70. XIX wieku, w Austrii od 1897, w Niemczech od 1908), ale nie na wszystkich wydziałach i kierunkach. Nadal nie były dopuszczane do wielu zawodów, dyscyplin sportowych, form spędzania czasu wolnego. W pracy opłacano je gorzej niż mężczyzn i znacznie ograniczano możliwości awansu. W pierwszych latach XX wieku przybiera na sile ruch kobiecy, stawiający sobie za główny cel przyznanie kobietom pełni praw politycznych, przede wszystkim wyborczych. Około 1910 roku Międzynarodowe Stowarzyszenie na Rzecz Praw Wyborczych Kobiet (International Woman Suffrage Alliance) skupia ponad dwadzieścia organizacji krajowych i organizuje wielkie międzynarodowe kongresy. Istnieją już setki wyspecjalizowanych stowarzyszeń, które zrzeszają pracownice z rozmaitych branż przemysłu, handlu i usług. Są organizacje działaczek oświatowych, związki spółdzielczyń, studentek, kluby sportowe z kobiecymi sekcjami itd. Również na ziemiach polskich, podzielonych miedzy Rosję, Niemcy i Austrię, na przełomie stuleci ruch kobiecy wkracza w fazę intensywnego rozwoju. W Warszawie i Lwowie powstają Związki Równouprawnienia Kobiet; między 1899 a 1917 rokiem odbywają się cztery zjazdy kobiet polskich. Coraz liczniejsze są kobiece czasopisma. Na ogromną skalę kobiety uczestniczą w różnych formach walki o prawa narodowe. W Galicji upominają się też o możliwość uczestniczenia w wyborach parlamentarnych. Działają również konserwatywno-narodowe organizacje ziemianek, związane z Narodową Demokracją, usiłujące przyciągać kobiety wiejskie, po które sięga także prężny ruch ludowy. Kościół inspiruje stowarzyszenia katolickich służących pod wezwaniem św. Zyty. Parada Sufrażystek 1912 r. Fot. Europejskie i polskie feminizmy mają zatem różne oblicza, zwykle jednak liberalne lub lewicowe. Środowiska konserwatywne mobilizują się z opóźnieniem, pod hasłami obrony tradycyjnego modelu kobiecości i rodziny. W programach wzrastających w siłę partii socjalistycznych hasła równych praw kobiet i mężczyzn pojawiają się w kontekście ochrony pracy i macierzyństwa; mówi się też i pisze o pełnej równości w obrębie rodziny, która powinna odejść od patriarchalnego modelu. Skądinąd socjaliści uznają, że ostateczne rozstrzygniecie tych spraw będzie możliwe dopiero po zwycięstwie rewolucji, która zniesie wszystkie nierówności i położy kres wszelkiemu upośledzeniu i wyzyskowi, także kobiet. Warunkiem realizacji tego egalitarnego programu ma być bowiem zniesienie własności prywatnej. Dla większości zwolenników i zwolenniczek socjalizmu ruch ściśle feministyczny, oderwany od głównego nurtu walki, to ruch „mieszczański”, „burżuazyjny”, nieczuły na społeczne niedole i problemy kobiet z proletariatu, a nawet dążący do oderwania ich od udziału w przyszłej rewolucji. Do partii socjalistycznych kobiety przyjmowane są na ogół bez zastrzeżeń, ale rzadko awansują do ich ścisłych kierownictw. Również i tu funkcjonują patriarchalne stereotypy. Hasła pełnego równouprawnienia napotykają też na opory wśród robotników, w tym nawet sympatyków socjalizmu, ponieważ kobieta, mniej wymagająca i gorzej opłacana, postrzegana jest jako konkurentka, szczególnie w okresach kryzysów i spadku zatrudnienia. Pomysł obchodzenia Międzynarodowego Dnia Kobiet wyszedł ze środowiska niemieckiej socjaldemokracji. Po raz pierwszy świętowano go jednak 19 marca 1910 r. w Anglii, Danii, Norwegii i Szwajcarii. Najważniejszą częścią obchodów były uliczne pochody pod hasłem równouprawnienia (które odbywały się zresztą i w innych terminach). 28 sierpnia 1910 roku w Kopenhadze, podczas Międzynarodowej Konferencji Kobiet Socjalistek (działającej w ramach II Międzynarodówki), na wniosek niemieckiej działaczki Klary Zetkin przyjęto rezolucję wzywającą do powszechnego obchodzenia tego święta, ale bez wskazania daty. W latach 1913-1914 najokazalsze manifestacje odbywały się 8 marca i ostatecznie ten właśnie dzień został proklamowany Dniem Kobiet. W latach dwudziestych XX stulecia stawał się on stopniowo świętem nie tylko radykalnej lewicy, choć to ona obchodziła go najgorliwiej. W krajach „realnego socjalizmu” dzień kobiet został wprowadzony jako święto państwowe (w bolszewickiej Rosji i Związku Radzieckim od 1921 r., ale dopiero od 1966 r. jako dzień wolny od pracy). W 1975 i 1977 roku Organizacja Narodów Zjednoczonych wsparła te obchody, chociaż ich formę, a nawet datę dnia poświęconego kobietom pozostawiła do decyzji państw członkowskich. Obecnie dzień 8 marca jako święto i – niekiedy – dzień wolny od pracy jest obchodzony w Rosji, większości krajów sukcesyjnych dawnego ZSRR oraz w kilkunastu innych państwach, głównie afrykańskich i azjatyckich z Chinami włącznie. W okresie PRL obchody miały charakter oficjalny, sztywny i kontrolowany przez władze, choć w sporym zakresie zyskały też społeczną akceptację jako okazja do spotkań towarzyskich, wręczania kobietom drobnych prezentów oraz deklarowania im sympatii i szacunku. Obecnie zarówno w Polsce jak i w licznych krajach europejskich 8 marca jest przede wszystkim dniem manifestacji na rzecz pełnego równouprawnienia, umocnienia kobiecej samoidentyfikacji, likwidacji patriarchalnych i seksistowskich stereotypów. Pochody uliczne służą też zwróceniu uwagi na los kobiet w krajach, w których są one nadal wyraźnie upośledzone w rodzinie i życiu codziennym, odsunięte od możliwości samoorganizowania się i udziału w sprawach publicznych. Andrzej Na Międzynarodowy Dzień Kobiet cytat z Margaret Thatcher: „Prawda, że kogut pieje, ale to kura znosi jaja”. A premier nie była przecież feministką. Nawet w ustrojach demokratycznych o prawa kobiet kłócono się od stuleci. We francuskiej Trzeciej Republice pewien parlamentarzysta dowodził, że różnica między kobietami a mężczyznami jest niewielka, na co z amfiteatru wzniesiono pamiętny okrzyk Vive la petite difference! (Niech żyje ta mała różnica!). Okrzyk wszedł do słownika idei z wyraźną konotacją seksualną. Najwyraźniej podoba się tym, którzy ignorują inną różnicę, na pewno niemałą: w świecie polityki i biznesu dominują mężczyźni. Zilustrujmy tę tezę głównie dwoma przykładami: z Francji, gdzie sama perspektywa kobiety u władzy zakrawała na epokową sensację, i ze Skandynawii, gdzie taka sama perspektywa kwitowana jest wzruszeniem ramion. Przykład francuski Na początek Francję porównajmy z Anglią, jej odwieczną rywalką. W historii i imaginacji społecznej płeć piękna we Francji – kraju miłości, mody i elegancji – zajmuje miejsce szczególne. A jednak prawo odsuwało kobiety od tronu, królewskie faworyty miały wpływy ogromne, ale nie panowały. Obyczaj angielski i literatura nie opiewały kobiet z francuską egzaltacją, ale godzono się na ich rządy: energicznym władczyniom o żelaznej woli – Elżbiecie I i Wiktorii – Imperium zawdzięczało potęgę. Takie kraje jak Polska, Niemcy, Anglia w herbach mają zwierzęta; we Francji rolę herbu pełni Marianna, której rysów dla popiersi – ustawianych po szkołach i merostwach – użyczają kolejne mieszkanki masowej wyobraźni: aktorki i modelki, Brigitte Bardot, Catherine Deneuve, Inčs de la Fressange. Jak to często bywa, afiszowanie się z symbolami kryje mizerię realnych praw. Francja, mimo Marianny i Wolności prowadzącej lud na barykady, była (i jest) w istocie bardziej macho od wielu krajów europejskich. Prawo wyborcze, tak bierne jak i czynne, dano tam kobietom dopiero w 1944 r. (w Polsce – w 1918 r., w Norwegii – w 1913 r.); jeszcze bardziej kraj pozostawał zapóźniony w równouprawnieniu praktycznym. Aż trudno uwierzyć, lecz do 1965 r. kobieta zamężna nie mogła otworzyć własnego rachunku bankowego ani podjąć pracy bez zgody męża, do 1970 r. prawa rodzicielskie matki były skromniejsze od praw ojca, nierówność praw rozwodowych utrzymywała się do 1975 r., a nawet do ostatnich lat, kiedy zlikwidowano okres tzw. vidouité (inaczej niż mężczyźni, kobiety rozwiedzione i wdowy dopiero po 300 dniach nabywały prawo do ponownego małżeństwa). Żeby temu francuskiemu zapóźnieniu praw kobiet zaradzić, socjaliści przeforsowali w 2000 r. ustawę o parytecie. Nakazuje ona, by partie polityczne wystawiały do wyborów listy przynajmniej w połowie zapełnione kandydatkami. Zwolennicy tego prawa nie tylko zabiegali o równość, ale myśleli o uszlachetnieniu życia politycznego. Dowodzili bowiem, że kobiety – dzięki swym najzupełniej naturalnym cechom – staną bliżej codziennych trosk wyborców, wezmą się za problemy konkretne. Co więcej, samo życie polityczne weszłoby w proces ozdrowieńczy, gdyż kobiety mniej – jakoby – trawi samcza rywalizacja. Polityka nie traciłaby pary na kogucie, jałowe ambicje. Ten śmiały zabieg inżynierii społecznej nie przyniósł spektakularnych rezultatów. Kobieta jako symbol kraju, na poczesnym miejscu – proszę bardzo. Ale już perspektywa władzy dla Ségolčne Royal, przecież realna, budziła wielkie emocje, tak jak do niedawna szanse, przecież duże, Hillary Clinton do Białego Domu. Dość przypomnieć, że w samym środku kampanii wyborczej Ségolčne Royal, jej kolega i rzekomo sojusznik, były premier Laurent Fabius zakpił publicznie: A kto będzie chował dzieci? Kobieta u władzy? Najsławniejsza chyba dziennikarka francuska Christine Ockrent, żona ministra spraw zagranicznych Bernarda Kouchnera, napisała kilka książek o ludziach władzy, w tym o „kobietach, które nami rządzą” (taki w tłumaczeniu był tytuł). W tej ostatniej zadawała pytanie, czy kobieta rządziłaby lepiej, czy też poddana presji władzy, pieniądza i dworu – godziłaby się z odwiecznymi regułami? Ockrent cytuje Fukuyamę, który może nie przewidział trafnie końca historii, ale utrzymywał, iż świat rządzony przez kobiety okiełznałby agresję, przemoc i dziką konkurencję. Czyżby anielskie teorie feministyczne miały więc jakieś podstawy? „Rzeczywistość musiałaby dostarczyć jeszcze dowodu” – zastrzega autorka, a z jej książki warto wynotować dwa przykłady. Margaret Thatcher, premier Wielkiej Brytanii przez ponad 11 lat, przeszła do kronik jako synonim stanowczości (twierdziła że każda kobieta, która prowadzi dom i trzyma kasę, wie lepiej od innych, jak administrować krajem). Prezydent Mitterrand, który umiał patrzeć na kobiety, mawiał, że „to jedyny mężczyzna w brytyjskim rządzie” i oceniał, że ma ona „oczy Kaliguli i usta Marilyn Monroe”. Pewien kanadyjski parlamentarzysta pozwolił sobie na niewybredny żart: pani Thatcher dlatego nie może nosić minispódniczki, gdyż „she’s got balls...”. W Londynie powtarzano to bez końca, a pani Thatcher przyjmowała żart jako komplement. Co najmniej dwa wielkie starcia (dosłownie) potwierdzają jej zdecydowanie: złamanie oporu strajkujących górników oraz wojna o Falklandy. W opisie pani kanclerz Niemiec Angeli Merkel – „która stawia raczej na kompetencje niż uwodzenie otoczenia” – zwraca uwagę nieznany szczegół: na jej biurku stoi wizerunek w srebrnej ramce. Fotografia męża czy kogoś z rodziny? Nie, grawiura przedstawiająca Katarzynę Wielką, potężną carycę Rosji, zaprzeczenie łagodności, zresztą krajankę Angeli Merkel, bo księżniczkę askańską. Ockrent zapewnia, że z tą grawiurą pani kanclerz się nie rozstaje. Czy ceni w niej symbol więzi rosyjsko-niemieckich, czy siłę charakteru, czy po prostu powinowactwo regionalne? Nie wiadomo. „Ludzi nie obchodzi, czy ich przywódca jest mężczyzną, czy kobietą, tylko czy może dla nich coś zrobić” – mówi Merkel. Jeśli jednak tak, to czemu tyle emocji przy kandydaturach Royal czy Clinton? W ocenie tej ostatniej można polegać na opinii Carla Bernsteina, autora wydanej także w Polsce obszernej biografii tej „kobiety wyjątkowej w historii Ameryki”. Otóż Bernstein jest przekonany, że swój wybór na stanowisko senatora Nowego Jorku Clinton zawdzięcza „tournée słuchania”: cała jej kampania 2000 r. nie była wcale emanacją siły i ambicji kierowania, lecz wręcz przeciwnie, dzisiejsza sekretarz stanu dbała tylko o to, by nikogo nie urażać, i wyborcom mówiła to, co pragnęli usłyszeć. Nawet przez pierwszy rok w Senacie przedłużała to tournée, przynosiła kawę kolegom, pamiętała, który ją pije ze śmietanką, i odnosiła filiżanki. Szeroką próbą psychologiczną dysponowała także Anita Werner z TVN, która przeprowadziła kilkanaście długich wywiadów z kobietami-politykami w telewizyjnym cyklu „Dama Pik”. Wyciąga z tego cyklu trzy spostrzeżenia: 1. że każda z tych kobiet przeżyła zwycięsko trudną próbę (na przykład Julia Tymoszenko – więzienie, Vaira Freiberga – emigracyjną biedę i start od zera), co stworzyło postaci zahartowane; 2. że uderzała ich pracowitość, gdyż chodziło także o matki i żony, które nie zaniedbywały „drugiego etatu”, a przy tym nie próbowały kreować się na mężczyznę, nie zatracały też kobiecości, były zadbane i eleganckie; 3. cechą wspólną było ciepło i serdeczność, którymi potrafiły zjednywać sobie ludzi. Na uwagę o pani Thatcher (patrz wyżej) Werner odpowiada, iż kobieca natura w miłych stosunkach z otoczeniem nie wyklucza twardości i zdecydowania. Mężczyźni o tym wiedzą. – Ironia historii – mówi Christine Ockrent. – To konserwatysta Nicolas Sarkozy zburzył zwyczaje własnego obozu, narzucając w rządzie liczne kobiety (prawie połowę), z których część nie była posłankami, a nawet wyszła z mniejszości etnicznych (Rachida Dati, Rama Yade). A na lewicy o przywództwo rywalizują dwie kobiety z partii, której listy wyborcze tradycyjnie pozostają typowo macho. Przykład skandynawski Daleko jeszcze do rządów kobiet. Ale przykład skandynawski skłania nas do pytania: jak to się dzieje, że kraje prowadzące w licznych sondażach harmonii i dobrobytu, mają również najwyższą relatywnie pozycję kobiet w świecie? W peryferyjnej i przez wieki nieokrzesanej Skandynawii równouprawnienie powinno być z pozoru ograniczone góra do nordyckiego odpowiednika słynnego die drei K, kościoła, kuchni i kołyski. Tymczasem stało się zupełnie odwrotnie, co widać szczególnie w Finlandii, zwłaszcza na tle Europy Południowej: Finki już w średniowieczu zdobyły prawa ekonomiczne, na które inne Europejki czekały do czasów nowożytnych. To fińskie kobiety pierwsze na świecie zostały posłankami. Nie byłoby równouprawnienia w Skandynawii, gdyby nie tamtejszy klimat. Patriarchat w mrozie i długich nocach nie ma szans. To stąd wzięła się tak wyraźna obecność kobiet w „Kalevali”, narodowym eposie Finów. Do czasu upowszechnienia systemu ubezpieczeń społecznych, urlopów macierzyńskich i dodatków rodzicielskich skandynawski mężczyzna, właściciel małego gospodarstwa, nie mógł pozwolić sobie na samodzielne utrzymanie żony i przychówku. Owszem, on był głową rodziny, ale musiał zdać się także na pracę kobiety. Oprócz klimatu, Finki swoją pozycję zawdzięczają także zaborcom. Szwedzi, którzy kolonizowali pogańską Finlandię, pozwolili wdowom na rozporządzanie własnym majątkiem – nie dlatego, by sprzyjali feminizmowi, lecz by osłabić więzy rodowe: wcześniej podbici Finowie unikali topnienia rodzinnych kapitałów, bo wdowi majątek trafiał pod zarząd męskich krewnych męża. A teraz wdowy były na swoim. Jeszcze lepiej Finki – co z polskiej perspektywy może wydać się co najmniej podejrzane – wspominają cara Mikołaja II i jego eksperymentalną zgodę na uznanie praw wyborczych kobiet. Po rewolucji 1905 r. obywatelki Wielkiego Księstwa Finlandii, czyli liberalnej wersji Królestwa Polskiego, mogły być wybierane do nowo utworzonego parlamentu prowincji. Musiało jednak minąć prawie sto lat, by wybór Tarji Halonen na prezydenta rozpoczął erę dam stanu w fińskim życiu publicznym. Tamte wybory nazwano „trzy na jednego” – oprócz Halonen, ówczesnej szefowej dyplomacji, o prezydenturę ubiegała się jeszcze była minister obrony, długoletnia przewodnicząca parlamentu oraz były premier. Halonen wiosną 2003 r. wspólnie z Anneli Jäätteenmäki stworzyła pierwszy na świecie kobiecy duet prezydent–premier. Gabinet Jäätteenmäki okazał się jednak bardzo efemeryczny, przetrwał 55 dni i upadł w atmosferze skandalu. Pani premier jest teraz posłanką do Parlamentu Europejskiego, pani prezydent najpopularniejszym politykiem w kraju, a Rittę Uosukainen, inną fińską polityk dużego kalibru, do niedawna przewodniczącą parlamentu, pamięta się za sprawą skandalizującej autobiografii „Drgający płomień”. Autorka opisała w niej swoje relacje z mężczyznami – sponiewierała kolegów z rządu, ministra kultury nazwała żmiją, szefa MSW – pozbawionym skrupułów, szefa dyplomacji – łgarzem i ujawniła zażyłość łączącą ją z mężem, tajemnice ich alkowy i wspólnego łóżka wodnego. Rzecz jasna, książka stała się bestsellerem. I sukcesem politycznym. Obeszło się bez skandalu i procesów sądowych! Co więcej, wzrosła popularność samej Uosukainen, ulubienicy tabloidów, damy każącej czesać się na wzór Margaret Thatcher, która potrafi szokować z wdziękiem i promiennym uśmiechem. Także jej mąż był w siódmym niebie. Nic zatem dziwnego, że w lutym „Six Degrees”, wydawany w Finlandii angielskojęzyczny magazyn, pisał ręką mężczyzny, że stereotypowy obraz milczkowatych mieszkańców Finlandii, którzy o wiele lepiej czują się w lesie niż w mieście, sprawdza się w odniesieniu aż do połowy społeczeństwa. Konkretnie do fińskich mężczyzn. Gruby sufit O ile w polityce Finki przełamały już wszystkie bariery, to wciąż nie udało im się przebić w biznesie. Fiński rząd co prawda w większości składa się z pań, ale w dziesięcioosobowej radzie dyrektorów Nokii, symbolu nowoczesnej Finlandii, są prawie sami mężczyźni. W Norwegii nie czekano i w 2004 r. ustawowo zadekretowano równouprawnienie. Odtąd i panie, i panowie mają zarezerwowane przynajmniej po 40 proc. miejsc w kierownictwach spółek państwowych. Rozwiązanie niby dobre, ale okazało się, że norweski rynek pracy nie był na aż taką zmianę przygotowany. Nie tylko ze Skandynawii płyną mało krzepiące wiadomości dla kobiet interesu; podobnie z USA. W takich prestiżowych gremiach jak Forum w Davos, Komisja Trójstronna czy Klub Bilderberg, niesłusznie zresztą uchodzących za jakieś światowe mafie, kobiet jak na lekarstwo homeopatyczne. Z zeszłorocznego zestawienia pięciuset największych amerykańskich firm magazynu „Forbes” wynika, że panie zarządzają tylko dwunastką dużych przedsiębiorstw. Czyżby panowie – zgodnie z zasadą, że kto ma pieniądze, ten ma władzę – celowo ograniczali dostęp kobiet do stanowisk w wielkich firmach? Dlaczego ambitne i w niczym nie ustępujące mężczyznom kobiety nie wskakują na najwyższe szczeble, tylko kończą kariery jako wice? W latach 70. niewidoczne przyczyny, które sprawiają, że panie wiecznie pozostają drugie, opisano jako szklany sufit. Alice Eagly i Linda Carli, autorki książki „Przez labirynt: prawda o tym, jak kobiety zostają przywódcami”, piszą, że kobiety nie mają co liczyć na awanse, bo nie mają czasu na... spotkania towarzyskie. To na nich – a nie na zebraniach w godzinach pracy – zapadają kluczowe decyzje o przyszłości firmy. Zwłaszcza te personalne. Pokonać mężczyznę Nawet jeśli kobiety już znajdą czas i wyrwą się z kolegami po pracy, to zazwyczaj i tak skazane są na typowo męskie zajęcia. Przed paru laty głośna była sprawa sądowa przeciw sieci sklepów Wal-Mart, największemu przedsiębiorstwu w USA. Wytoczyła ją menedżerka, która usłyszała, że w Wal-Marcie nie ma żadnych szans na awans, bo ani nie poluje, ani nie wędkuje. Sąd ustalił, że kierownictwo koncernu integrowało się polując na przepiórki, a niżsi rangą bawili się w klubach ze striptizem i fascynowali futbolem amerykańskim. No dobrze, ale z drugiej strony autorki błyskotliwych sukcesów w biznesie i polityce rzadko wspominają o potrzebie zmiany reguł i ani myślą być rzeczniczkami kobiet niespełnionych zawodowo. Nie wzywają do akcji tłuczenia szklanych sufitów. Skoro my je przebiłyśmy – mówią – i pokonałyśmy mężczyzn według męskich zasad, to dlaczego inne kobiety nie miałyby sobie poradzić? Ano dlatego na przykład, że jak zauważyła aktorka Glenda Jackson wybrana do Izby Gmin, jest tam wprawdzie strzelnica (dla rozrywki posłów), ale nie ma żłobka, który ułatwiłby życie posłankom. Azjatycka wspinaczka po nazwisku Nie brakuje pań na szczytach polityki w Azji Południowej, gdzie o kobiecie na urzędzie decyduje nazwisko, wierność rodzinie i - co najważniejsze - brak męskich konkurentów, najczęściej braci. Jak w Birmie, gdzie sumieniem opozycji jest Aung San Suu Kyi, córka bohatera walk o niepodległość, czy Bangladeszu, którego życie polityczne zdominowały obecna szefowa rządu Szejk Hasina Wajed, córka pierwszego prezydenta kraju, oraz Chaleda Zia, wdowa po innym prezydencie. Lista Azjatek, które odziedziczyły stery rządów po ojcach i mężach, jest dłuższa: pierwszą kobietą premier na świecie była Sirimavo Bandaranaike, żona zamordowanego premiera Cejlonu. Przez prawie 20 lat stała na czele cejlońskich, później lankijskich gabinetów, rządziła nawet wspólnie ze swoją córką prezydentem. Pakistan miał Benazir Bhutto (córka obalonego prezydenta, wdowiec po niej też jest teraz prezydentem), a Indie Indirę Gandhi, jedyną córkę Nehru. W Indonezji wierna rodzinnym tradycjom pozostała Megawati Sukarnoputri (jej ojcem był Sukarno), na Filipinach Corazon Aquino (wdowa po prezydencie) i obecna filipińska prezydent Gloria Arroyo, córka innego prezydenta. Panie na południu Azji nie zawsze wspinały się po nazwisku. Zasada ta nie zadziałała w przypadku Pratibhy Patil, od lipca 2007 r. prezydent Indii. Urząd to wyłącznie ceremonialny, ale obsadzany w drodze w pełni demokratycznych wyborów.

przyznanie praw wyborczych kobietom we francji